Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Małżeństwo jest chyba najdziwniejszym i najpiękniejszym z dzieł Bożych. Jedność dwojga, znak świętości Trójjedynego Boga obecny we wspólnocie dwojga grzeszników. Jak można się nie zafascynować tym cudem?
Bo rzeczywiście jest to cud! Kochać całym sobą, do końca i na zawsze! Dzisiaj mało kto tak żyje, mało kto w taką miłość wierzy. A jednocześnie, za taką miłością tęsknimy, takiej miłości szukamy. Odnaleźć jednak możemy tylko jej nasiona – wyhodować ją i pielęgnować, by przynosiła owoce, musimy sami. Chcę Was zaprosić do przebycia razem ze mną drogi przez niesamowity, fascynujący świat labiryntu małżeńskiej miłości. Bo małżeństwo jest rzeczywiście labiryntem, w którym plączą się ze sobą ludzkie tęsknoty i pragnienia, ścieżki dwojga, którzy nieustannie starają się być jednością. Zapytasz: „A co ksiądz może wiedzieć o małżeństwie?”. Przeczytaj…
Gdyby mnie ktoś zapytał, jak scharakteryzować tę książkę, do końca nie wiedziałbym, co odpowiedzieć. Zbiera moje doświadczenie pracy z małżeństwami różnych środowisk, moją wiedzę na temat ludzkiej seksualności i moralności ludzkiego postępowania. W tym sensie jest pewnym kompendium wiedzy, która może pomóc niejednemu małżeństwu wybrnąć z kłopotów albo – co bym nawet wolał – przed tymi kłopotami się ustrzec. Może to być pomoc zarówno dla małżonków w kryzysie, jak i w rozkwicie. Ufam, że wiele mogą na niej skorzystać narzeczeni, którzy pragną stworzyć chrześcijańską rodzinę. To niełatwe zadanie.
Ks. dr hab. Piotr Kieniewicz MIC pochodzi z Warszawy, gdzie obecnie mieszka i pracuje. Przez kilkanaście lat pracował w Instytucie Teologii Moralnej KUL, gdzie uzyskał doktorat, a następnie habilitację. W swoich badaniach naukowych zajmował się problematyką bioetyczną, skupiając się głównie na zagadnieniach płodności i początków życia ludzkiego. W latach 2011-2017, po odbyciu szkolenia z zakresu NaProTechnology® w Pope Paul VI Institute for the Study of Human Reproduction w Omaha w Stanach Zjednoczonych, zajmował się duszpasterstwem rodzin w Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej oraz współtworzył i prowadził tamtejszy Ośrodek Wsparcia Płodności „NaProTechnologia”.
Autor kilkudziesięciu artykułów naukowych i publikacji książkowych, w tym poruszającego zagadnienia bioetyki "Bioetycznego labiryntu" i promotor blisko 50 prac magisterskich.
Część szósta Niepłodność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 233 Na własne życzenie i z pomocą lekarza . . . . . . . . . . . . 235 Pragnienie i żądanie, czyli prawo do dziecka . . . . . . . . . 240 Niechciane pytanie: „A wy kiedy?”. . . . . . . . . . . . . . . 245 Znaleźć dobrego lekarza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 250 Złamane rodzicielstwo – gdy dziecko umiera. . . . . . . . . 256
To jest dziwna książka. Napisałem ją jako mężczyzna i jako ksiądz. Oba wątki przeplatają się ze sobą, i to do tego stopnia, że niekiedy mogą nawet niektórych konfundować. Kocham rzeczywistość małżeństwa i bardzo je cenię. Jest jednym z najcudniejszych dzieł Stwórcy. Czasem się zastanawiam, jak wyglądałoby moje małżeństwo, gdyby mnie Bóg tą drogą poprowadził. Jednocześnie z każdym kolejnym rokiem mojego kapłaństwa – a w 2018 roku mija dwadzieścia pięć lat, odkąd otrzymałem święcenia w Warszawie na Stegnach – coraz bardziej cenię moje powołanie, tak zakonne, jak i kapłańskie. Nie przestałem jednak być mężczyzną, więc niekiedy się pisarsko „wczuwam”, by nadać tekstowi nieco dynamiki. Niech mi niewiasty wybaczą, że nie wczuwam się równie gorliwie w płeć piękną – robię, co mogę (sic!) – ale kobieta zawsze pozostaje dla mężczyzny tajemnicą, pomimo wszelkich wysiłków czynionych przez oboje, by tę ziemię nieznaną poznać. Napisałem tę książkę dla małżeństw, choć mam nadzieję, że również narzeczeni, którzy do wejścia w życie małżeńskie dopiero się przygotowują, i duszpasterze, wspierający ich w tym trudnym zadaniu, znajdą w niej pomoc i inspirację. Przez lata mojej kapłańskiej posługi nauczyłem się, że małżeństwo jest drogą równie fascynującą, co trudną. Bywają dni piękne i burzliwe, w różnych małżeństwach z odmiennymi nieco proporcjami słońca i burzy. Kobieta i mężczyzna nawet w najlepiej funkcjonującym związku miewają lepsze i gorsze dni, mniejsze i większe kryzysy. Z reguły wychodzą z nich obronną ręką, choć nie wszyscy i nie zawsze. Czasem kryzys okazuje się ponad siły i możliwości obojga i potrzeba wsparcia z zewnątrz. Potrzeba obecności, modlitwy, pomocy w rozpoznaniu sytuacji, czasem rady, a zawsze – miłości. Dlatego główną bohaterką tej książki uczyniłem miłość: Boga do człowieka, mężczyzny do kobiety i kobiety do mężczyzny, rodziców do dzieci; miłość, która jest darem i zadaniem. Miłość, prosta co do zasady, pozostaje labiryntem, ponieważ naruszona przez grzech nasza ludzka natura nie bardzo umie kochać po Bożemu: bezwarunkowo, bezinteresownie i bezgranicznie. Wierzę jednak głęboko, że gdy Bóg wszedł w naszą człowieczą historię – nade wszystko przez tajemnicę Wcielenia, przez Śmierć i Zmartwychwstanie – otrzymaliśmy Przewodnika, który nas miłości uczy i do niej uzdalnia. Małżeński labirynt jest owocem zarówno moich zainteresowań akademickich jako teologa moralisty i bioetyka, jak też doświadczeń duszpasterskich. Kilka lat pracy w Licheńskim Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym dało mi możliwość poznania wielu trudnych sytuacji i równie wielu pięknych świadectw. Ogromnie cenne było też doświadczenie Konfesjonału, które choć obłożone jest pieczęcią milczenia, przynosi rozległą wiedzę o człowieku. Książka ta zapewne nigdy by nie powstała, gdyby nie moi Przyjaciele żyjący w małżeństwie. Nie będę ich wymieniał z imienia, by zasługę mieli przed Panem, ale wdzięczny im jestem bezgranicznie za niezliczone rozmowy, w których z pełnym zaufaniem odsłaniali blaski i cienie małżeńskiego życia. Często nie miałem wówczas innej odpowiedzi, jak towarzyszenie w modlitwie; czasem nie trzeba było niczego więcej. Zdarzało się, że dopiero po długim czasie pojawiały się odpowiedzi na nieaktualne już pytania. Długo mnie do napisania tej książki namawiano. Moi przyjaciele z Warszawy, Lublina, Koszalina, Konina i Poznania, a nade wszystko z licheńskiej wspólnoty charyzmatycznej „Ekipa dla Jezusa”, od dłuższego czasu wiercili mi dziurę w brzuchu. Myślę, że przynajmniej niektórzy w tej intencji się modlili. W końcu przyparło mnie do muru rodzime Wydawnictwo Księży Marianów PROMIC, które po prostu podpisało ze mną umowę. Pacta sunt servanda – mawiali starożytni – więc piszę, skorom się zobowiązał. I piszę z radością, wierząc, że Bożą drogą jest podzielić się z Czytelnikiem moją wiarą w to, że Bóg jest dobry i wierny w swej miłości.
Bycie razem w związku małżeńskim jest trudne. Szczególnie kiedy po ślubie opadnie kurz, pojawiają się dzieci, a proza życia zagląda z każdego kąta. Zakochanie jest proste, ale miłość wymaga wysiłku. Szczególnie jeśli traktujemy poważnie słowa przysięgi małżeńskiej: „i że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Dlatego czasami lubię sięgnąć po jakiś poradnik, który da mi do myślenia i pozwoli zrobić szybki rachunek małżeńskiego sumienia. Tym razem padło na tomik „Małżeński labirynt” ks. Piotra Kieniewicza.
Swoje rozważania podzielił autor na sześć części:
Jedność dwojga, czyli zdefiniujmy pojęcia, Małżeństwo dwojga, czyli wizja z Humanae vitae Porozmawiajmy, czyli o małżeńskim dialogu, Za zamkniętymi drzwiami, Rodzicielstwo, Niepłodność.
W kolejnych rozdziałach ks. Piotr rozwija myśl przewodnią i opowiada o wszystkich aspektach bycia razem. Od pierwszej poważnej deklaracji, jaką są zaręczyny, przez ślub, nasze wyobrażenia o małżeństwie, a konfrontacje z tym jak jest w rzeczywistości, po prozę życia, wzajemną bliskość, sprzeczki, nierozumienia, powiększanie rodziny i problemy związane z niepłodnością. Sporo tego, ale dzięki temu „Małżeński labirynt” to publikacja, z której garściami będą czerpać zarówno narzeczeni, nowożeńcy, jak i pary ze sporym stażem i bagażem doświadczeń.
Wszystko, o czym pisze ks. Kieniewicz jest sensowne, a z lektury faktycznie można wyciągnąć coś dla siebie. Szczególnie część o małżeńskim dialogu była dla mnie cenna. Pozaznaczałam mężowi fragmenty, które chciałam żeby przeczytał, bo autorowi udało się ubrać w słowa moje uczucia. Mój M. nie pozostał mi dłużny i zaznaczył fragmenty dla mnie, ale szczerze mówić dobrze nam to zrobiło i myślę, że nasze relacje uległy znaczącej poprawie, a przynajmniej skłoniły nas do pracy nad sobą.
Publikacja została bardzo ładnie wydana, szczególnie gruby papier sprawia bardzo eleganckie wrażenie (trochę mi żal, że okładka nie jest twarda), dzięki temu świetnie nadaje się na prezent z okazji ślubu lub tak zupełnie bez okazji dla pary, która potrzebuje duchowego wsparcia. W swoich tekstach ks. Kieniewicz odwołuje się do swojego duszpasterskiego doświadczenia, podaje konkretne przykłady z życia i przez cały czas trzyma stronę czytelnika. Ale to nie znaczy, że jego książka nie ma wad. A właściwie ma tylko jedną – ton publikacji jest tak górnolotny i uduchowiony, że kojarzy mi się z listem pasterskim Episkopatu Polski. Serio! Mnie taki nienaturalny ton odrobinę razi. Gdyby napisać to wszystko w lekkim, zwyczajnym stylu, to wydaje mi się, że słowa ks. Piotra miałyby jeszcze większą siłę rażenia.
Oczywiście nie każdy musi zgadzać się ze światopoglądem ks. Kieniewicza, ale wydaje mi się, że każda chrześcijańska rodzina nie powinna dyskutować z powszechnie przyjętymi normami, które narzuca nam nasza wiara. „Małżeński labirynt” to poradnik, który można czytać osobno, ale jeszcze lepiej, jeśli przeczytamy go we dwoje i razem postanowimy wziąć sobie do serca porady autora. Przerobiłam kilka z nich na własnym przykładzie i mam bardzo pozytywne doświadczenia. Czego i Wam życzę!
Marta Kowalik
Małżeństwo to piękna sprawa, ale też ważne zadanie, które niesie za sobą ogromną odpowiedzialność, nie tylko za siebie ale też drugiego człowieka, a w dalszej perspektywie także pojawiające się dzieci. Choć wyzwanie to nie jest łatwe to oczywiście jego podjęcie i szczęśliwe realizowanie jest warte wszelkich starań i poświęceń. Jak się w tym nie pogubić? Jak nie ranić siebie i współmałżonka? Jak razem kroczyć do celu, którym jest niebo? Wiele mądrych podpowiedzi znajdziemy w książce ks. Piotra Kieniewicza.
Miłość, jest piękna i uskrzydlająca. Zakochanie jest jednak tylko uczuciem (które z może słabnąć lub przybierać na mocy) ale miłość, świadome obdarowywanie nią drugiego człowieka jest decyzją i to taką, którą podejmuje się codziennie.
Autor książki "Małżeński labirynt" rozpoczyna swoje rozważania od samego początku budowania relacji i okresu narzeczeństwa, tak bardzo ważnego dla późniejszego przeżywania więzi małżeńskiej. Wskazuje, że na dynamiczność tej relacji, która wymaga nieustannych zmian i dojrzewania, bo przecież sam ślub nie jest celem samym w sobie a jedynie początkiem drogi. W rozdziale drugim, znajdziemy rozważania ks. Kieniewicza inspirowane encykliką bł. Pawła VI "Humanae vite". Dotyka On cielesnego charakteru tej wyjątkowej relacji, ale podkreśla jednocześnie, że zmysłowość między małżonkami jest w pełni ludzka i dlatego nie może być zła. Miłość męża i żony jest więc pełna, ponieważ przejawia się zarówno w sferze emocjonalno-zmysłowej, jak i duchowo-wolitywnej. Jest też niezwykła, ponieważ jest wierna, wyłączna i płodna. I choć plaga rozwodów zalewa nasze społeczeństwo, to miłość małżeńska "ma być stała w decyzji dotyczącej wierności, niezależenie od okoliczności, niekiedy bardzo niesprzyjających i utrudniających życie". Obszerną część publikacji stanowi temat dialogu małżonków. Autor omawia różne sposoby komunikowania się parterów, wskazując zarówno na werbalne, jak i niewerbalne elementy przekazywania sygnałów. Chodzi przecież, nie tylko o to żeby słuchać, ale też usłyszeć i zrozumieć. Pojawiające się w każdym małżeństwie fochy i kłótnie, z odrobiną zaangażowania można wykorzystać do rozwijania i wzmacniania więzi.
Rozdział czwarty omawia, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, czyli porusza sferę intymności małżonków. Sferę, która jest dopełnieniem relacji a nie jej istotą. Współżycie jest ważnym elementem związku ale nie będzie fajerwerków w sypialni, jeśli między dwoma osobami nie będzie szczerej więzi i wzajemnej otwartości. Publikację zamykają rozdziały dotyczące rodzicielstwa (w tym także rozeznawania wielodzietności rodziny czy wychowywania dzieci do samodzielności) oraz trudnego coraz bardziej powszechnego problemu bezpłodności.
Książka nie jest oderwana od naszego prawdziwego, codziennego życia, czasem wypełnionego małżeńskimi kłótniami i "cichymi dniami". Autor przywołuje liczne przykłady, które jako żona z kilkuletnim stażem wielokrotnie mogłam odnieść do swojego małżeństwa. Publikacja Wydawnictwa Promic jest podróżą przez labirynt małżeńskiej miłości. To są trudne lekcje, ale warto je odrobić.
Niestety zgadzam się z ks. Kieniewiczem, że "ludzie przychodzą przed ołtarz bez pojęcia o miłości, choć niekiedy bardzo zakochani". Ta książka może jednak pomóc tę miłość zrozumieć i przyjąć ją ze wszystkimi jej przymiotami. Da wskazówki jak budować jedność mimo różnic.
Ewa Hys
Niedawno, będąc w parku zauważyłam kilka starszych osób zgromadzonych niedaleko siłowni na świeżym powietrzu. Chwilę potem okazało się, że w pobliżu znajduje się również dom Senior-Wigor, otwarte niedawno, miejsce spotkań dla osób starszych. Nic dziwnego, bo i przypomniano sobie o tym, że ludzie na emeryturze również chcą wspólnie spędzać czas w kreatywny sposób. A oni? Hmm... jedno od razu rzuciło się w oczy wśród kilku starszych pań był tylko jeden mężczyzna. Bezlitosna statystyka wieku? A może odważniejsza strona kobiecej osobowości, by "wyjść do ludzi"? Albo po prostu większa potrzeba spotkań towarzyskich u pań? Nie wiem, ale widać było jedno, że ci ludzie potrzebują swojej obecności i jakiejś roli w grupie. Nie uszło mojej uwadze oczywiście i to, że ten jedyny pan, cieszył się stałym zainteresowaniem rówieśniczek. ;) Zatem drogie panie: dbajmy o swoich mężczyzn! By nie żałować kiedyś, że mając ich tak długo przy sobie, nie doceniałyśmy, że po prostu są z nami teraz i tutaj...
A zostawiając grono emerytów w parku, popatrzmy na młodych. Młodzi mają wszystko; energię, zdrowie, kolegów, koleżanki, przyjaciół, mężów, żony, ale czy to dostrzegają i doceniają tak, jak ci starsi ludzie? Niestety nie zawsze. Ileż to czasem niepotrzebnych fochów, kłótni, ostrych słów i bezwzględnej dla obojga wymiany zdań. Ile czasu tracą na coś, co nie buduje, ale coraz bardziej dzieli. Jak długo roztrząsają każdy gest, który niby miał oznaczać coś negatywnego. No i w końcu jak szybko rezygnują z uczuć, w obliczu kryzysów w związku. Młodzi pracują, robią karierę i pędzą, bo świat pędzi, a oni obawiają się, że zostaną w tyle. A co oznacza "tył"? Wykluczenie, ośmieszenie, samotność... Właśnie samotność. To z nią walczą ci emeryci na parkowych ławeczkach, to akurat widać i nikt tego nie ukrywa. Natomiast walka z samotnością młodych ludzi jest bardziej ukrywana, czy to pod przykrywką portali społecznościowych i ciągłą obecnością w sieci, czy pod niezbyt lubianą pracą, a nawet i w małżeństwie, bo przecież jest i coś takiego jak samotność w związku dwojga ludzi. Małżeństwo to nie słodki lukier, ale czasem i gorzka czekolada, która nie każdemu smakuje. Kobieta i mężczyzna są partnerami. Jeśli są tak zwaną dobraną parą, to świetnie się uzupełniają. Ich odmienność kobiecej i męskiej osobowości, charakterów i sposobów działania oraz reagowania, pozwala stworzyć prawdziwą domową twierdzę. Żeby jednak dojść do takiej twierdzy trzeba włożyć ogromną osobistą pracę, bowiem odmienność to również niezliczone problemy większe i mniejsze.
Nazwanie małżeństwa miejscem, gdzie drogi błądzą, mylą, ale na pewno prowadzą do właściwego celu jest świetnym porównaniem takiej wspólnej wędrówki przez życie. Autor prowadzi nas przez ten labirynt z wielkim wyczuciem. Podpowiada tak oczywiste rzeczy, że w pewnym momencie, podczas czytania, myślimy "tyle razy to słyszałam/em". Właśnie słyszymy, ale nie słuchamy, nie wdrażamy w życie.
Rozpoczynamy oczywiście od samego momentu poznania się dwojga ludzi, analizujemy okres zauroczenia, zakochania, narzeczeństwa, zachowanie młodych, niepokornych, niecierpliwych. Dochodzimy do ślubu, pierwszych kłopotów, aż natrafiamy na poważniejsze problemy i w końcu to, co spędza sen z powiek wielu małżonkom - kryzys. Prędzej czy później każdemu się przytrafia. Może nie jest nazwany, może nie tak odbierany, jak te u znajomych małżeństw, ale on na pewno przychodzi. Wynika z różnic, z codzienności, z odmiennego podejścia do życia, sposobów wychowania dzieci, reakcji na niepowodzenia. A kiedy już nadejdzie trudny czas, co robić? Na pewno nie uciekać.
W tej książce znajdziemy wspaniałe cytaty z Biblii, ale i często humorystyczne odniesienia, przykłady czy powiedzenia, jak choćby ten poniższy: (...) Mózg mężczyzny składa się z niezliczonej liczby pudełek. Wśród nich jest pudełko szczególne z napisem "nic". Owo pudełko nicości jest ulubionym pudełkiem chyba każdego mężczyzny. Gdy tylko to jest możliwe, wchodzi do środka i oddaje się błogiemu "nicnierobieniu". To oczywiście niejedną niewiastę doprowadza do furii....(...)
Mamy oczywiście omówienie kwestii wiary w życiu małżeńskim. Przeanalizujemy szansę na powodzenie w związkach ludzi o różnej wierze i światopoglądzie. Jest o zdradzie, małżeńskiej wspólnocie, również i tej majtkowej, o pracy zawodowej, pieniądzach, nawet o gotowaniu. O sferze seksualnej, o tym, jaki wpływ ma pornografia, o antykoncepcji, niepłodności. O fochu i dobrej kłótni, o wychowaniu dzieci i obecności Boga w rodzinie. (...)...Trzeba "tylko", by małżonkowie zaprosiwszy Boga do swojej rodziny w chwili zaślubin, nie wyrzucili Go z niej, wychodząc z kościoła...(...)
Pamiętajmy, że słynne zakończenie wielu bajek "żyli długo i szczęśliwie", nie sprawdza się dokładnie w prawdziwym życiu. Nie zawsze jest długo, a znacznie rzadziej jest szczęśliwie... Czy będzie długo? Nie wiemy, natomiast na to, czy stanie się "szczęśliwie", mamy największy wpływ. Możemy zrobić wszystko, by tak właśnie spędzić życie; pięknie i szczęśliwie, wspólnie i z miłością. Nigdy nie poddawajmy się bez walki, bez troski o coś, co jest najważniejsze w naszym życiu. Starajmy się, próbujmy, poprawiajmy, pracujmy, dbajmy o ten najdelikatniejszy kwiat, jakim jest miłość, małżeństwo, wspólne życie, wybrane przecież świadomie i z odpowiedzialnością. Warto, bo może przepięknie zakwitnąć i dać cudowny urok naszemu życiu. A w tych staraniach z pewnością wielkim wsparciem i kwintesencją mądrości życiowej będzie właśnie ta książka pełna dobrych porad, analitycznych przemyśleń i życiowych przykładów. Książka, do której można wracać w chwili zwątpienia i słabości, szukać w niej pomocy oraz sposobu na ulepszenie siebie samego i waszego małżeństwa.
(...) Miłość nie jest statyczna, nie może być. Musi mieć w sobie ogień! Cała rzecz w tym, by was ten ogień ogrzał i oświetlił, a nie spalił. (...)
Małżeństwo jest chyba najdziwniejszym i najpiękniejszym z dzieł Bożych. Jedność dwojga, znak świętości Trójjedynego Boga obecny we wspólnocie dwojga grzeszników. Jak można się nie zafascynować tym cudem?
Bo rzeczywiście jest to cud! Kochać całym sobą, do końca i na zawsze! Dzisiaj mało kto tak żyje, mało kto w taką miłość wierzy. A jednocześnie, za taką miłością tęsknimy, takiej miłości szukamy. Odnaleźć jednak możemy tylko jej nasiona – wyhodować ją i pielęgnować, by przynosiła owoce, musimy sami. Chcę Was zaprosić do przebycia razem ze mną drogi przez niesamowity, fascynujący świat labiryntu małżeńskiej miłości. Bo małżeństwo jest rzeczywiście labiryntem, w którym plączą się ze sobą ludzkie tęsknoty i pragnienia, ścieżki dwojga, którzy nieustannie starają się być jednością. Zapytasz: „A co ksiądz może wiedzieć o małżeństwie?”. Przeczytaj…
Gdyby mnie ktoś zapytał, jak scharakteryzować tę książkę, do końca nie wiedziałbym, co odpowiedzieć. Zbiera moje doświadczenie pracy z małżeństwami różnych środowisk, moją wiedzę na temat ludzkiej seksualności i moralności ludzkiego postępowania. W tym sensie jest pewnym kompendium wiedzy, która może pomóc niejednemu małżeństwu wybrnąć z kłopotów albo – co bym nawet wolał – przed tymi kłopotami się ustrzec. Może to być pomoc zarówno dla małżonków w kryzysie, jak i w rozkwicie. Ufam, że wiele mogą na niej skorzystać narzeczeni, którzy pragną stworzyć chrześcijańską rodzinę. To niełatwe zadanie.
Ks. dr hab. Piotr Kieniewicz MIC pochodzi z Warszawy, gdzie obecnie mieszka i pracuje. Przez kilkanaście lat pracował w Instytucie Teologii Moralnej KUL, gdzie uzyskał doktorat, a następnie habilitację. W swoich badaniach naukowych zajmował się problematyką bioetyczną, skupiając się głównie na zagadnieniach płodności i początków życia ludzkiego. W latach 2011-2017, po odbyciu szkolenia z zakresu NaProTechnology® w Pope Paul VI Institute for the Study of Human Reproduction w Omaha w Stanach Zjednoczonych, zajmował się duszpasterstwem rodzin w Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej oraz współtworzył i prowadził tamtejszy Ośrodek Wsparcia Płodności „NaProTechnologia”.
Autor kilkudziesięciu artykułów naukowych i publikacji książkowych, w tym poruszającego zagadnienia bioetyki "Bioetycznego labiryntu" i promotor blisko 50 prac magisterskich.
Część szósta Niepłodność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 233 Na własne życzenie i z pomocą lekarza . . . . . . . . . . . . 235 Pragnienie i żądanie, czyli prawo do dziecka . . . . . . . . . 240 Niechciane pytanie: „A wy kiedy?”. . . . . . . . . . . . . . . 245 Znaleźć dobrego lekarza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 250 Złamane rodzicielstwo – gdy dziecko umiera. . . . . . . . . 256
FRAGMENT KSIĄŻKI
To jest dziwna książka. Napisałem ją jako mężczyzna i jako ksiądz. Oba wątki przeplatają się ze sobą, i to do tego stopnia, że niekiedy mogą nawet niektórych konfundować. Kocham rzeczywistość małżeństwa i bardzo je cenię. Jest jednym z najcudniejszych dzieł Stwórcy. Czasem się zastanawiam, jak wyglądałoby moje małżeństwo, gdyby mnie Bóg tą drogą poprowadził. Jednocześnie z każdym kolejnym rokiem mojego kapłaństwa – a w 2018 roku mija dwadzieścia pięć lat, odkąd otrzymałem święcenia w Warszawie na Stegnach – coraz bardziej cenię moje powołanie, tak zakonne, jak i kapłańskie. Nie przestałem jednak być mężczyzną, więc niekiedy się pisarsko „wczuwam”, by nadać tekstowi nieco dynamiki. Niech mi niewiasty wybaczą, że nie wczuwam się równie gorliwie w płeć piękną – robię, co mogę (sic!) – ale kobieta zawsze pozostaje dla mężczyzny tajemnicą, pomimo wszelkich wysiłków czynionych przez oboje, by tę ziemię nieznaną poznać. Napisałem tę książkę dla małżeństw, choć mam nadzieję, że również narzeczeni, którzy do wejścia w życie małżeńskie dopiero się przygotowują, i duszpasterze, wspierający ich w tym trudnym zadaniu, znajdą w niej pomoc i inspirację. Przez lata mojej kapłańskiej posługi nauczyłem się, że małżeństwo jest drogą równie fascynującą, co trudną. Bywają dni piękne i burzliwe, w różnych małżeństwach z odmiennymi nieco proporcjami słońca i burzy. Kobieta i mężczyzna nawet w najlepiej funkcjonującym związku miewają lepsze i gorsze dni, mniejsze i większe kryzysy. Z reguły wychodzą z nich obronną ręką, choć nie wszyscy i nie zawsze. Czasem kryzys okazuje się ponad siły i możliwości obojga i potrzeba wsparcia z zewnątrz. Potrzeba obecności, modlitwy, pomocy w rozpoznaniu sytuacji, czasem rady, a zawsze – miłości. Dlatego główną bohaterką tej książki uczyniłem miłość: Boga do człowieka, mężczyzny do kobiety i kobiety do mężczyzny, rodziców do dzieci; miłość, która jest darem i zadaniem. Miłość, prosta co do zasady, pozostaje labiryntem, ponieważ naruszona przez grzech nasza ludzka natura nie bardzo umie kochać po Bożemu: bezwarunkowo, bezinteresownie i bezgranicznie. Wierzę jednak głęboko, że gdy Bóg wszedł w naszą człowieczą historię – nade wszystko przez tajemnicę Wcielenia, przez Śmierć i Zmartwychwstanie – otrzymaliśmy Przewodnika, który nas miłości uczy i do niej uzdalnia. Małżeński labirynt jest owocem zarówno moich zainteresowań akademickich jako teologa moralisty i bioetyka, jak też doświadczeń duszpasterskich. Kilka lat pracy w Licheńskim Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym dało mi możliwość poznania wielu trudnych sytuacji i równie wielu pięknych świadectw. Ogromnie cenne było też doświadczenie Konfesjonału, które choć obłożone jest pieczęcią milczenia, przynosi rozległą wiedzę o człowieku. Książka ta zapewne nigdy by nie powstała, gdyby nie moi Przyjaciele żyjący w małżeństwie. Nie będę ich wymieniał z imienia, by zasługę mieli przed Panem, ale wdzięczny im jestem bezgranicznie za niezliczone rozmowy, w których z pełnym zaufaniem odsłaniali blaski i cienie małżeńskiego życia. Często nie miałem wówczas innej odpowiedzi, jak towarzyszenie w modlitwie; czasem nie trzeba było niczego więcej. Zdarzało się, że dopiero po długim czasie pojawiały się odpowiedzi na nieaktualne już pytania. Długo mnie do napisania tej książki namawiano. Moi przyjaciele z Warszawy, Lublina, Koszalina, Konina i Poznania, a nade wszystko z licheńskiej wspólnoty charyzmatycznej „Ekipa dla Jezusa”, od dłuższego czasu wiercili mi dziurę w brzuchu. Myślę, że przynajmniej niektórzy w tej intencji się modlili. W końcu przyparło mnie do muru rodzime Wydawnictwo Księży Marianów PROMIC, które po prostu podpisało ze mną umowę. Pacta sunt servanda – mawiali starożytni – więc piszę, skorom się zobowiązał. I piszę z radością, wierząc, że Bożą drogą jest podzielić się z Czytelnikiem moją wiarą w to, że Bóg jest dobry i wierny w swej miłości.